Dzisiaj od rana zamierzałem się pouczyć do egzaminu z psychologii (tak chciałem to robić, wierzcie mi :)). W czasie długiego weekendu, sponsorowanego przez premiera Tuska, przygotowałem nawet notatki w czasie nudnych wieczorów. A wszystko przez zjebaną pogodę która uniemożliwiła mi robienie zdjęć, które miały być umieszczone tutaj na życzenie niektórych osób (pozdrawiam!). Wróćmy do pierwszego zdania. Wróciłem do domu i oczywiście olałem psychologię. Później spojrzałem na te kartki przeczytałem trzy razy i stwierdziłem, że to będzie test na inteligencję Myszaka. Trochę zmyślania w połączeniu z tym co usłyszałem na wykładach (mam nadzieję) da, tak sądzę, upragnione trzy. W sumie to całe moje nader ciekawe życie jadę na farcie, i najniższych możliwych ocenach. Choć nie tak mnie wychowywano :). Poza tym jeszcze czeka mnie jutro godzinna podróż, w tym pół godziny w autobusie widmo. Mam nadzieje, że jutro mnie nie zawiedzie i nie będę musiał szukać peronu 0,5 l. <-- Taka metafora interpretujcie do woli, tak jak uczyły was osoby chcące wam wpoić nową "romantyczną" ideologię.
Wracając do początku, czyli sesji. Dzisiaj się poczułem jak w gimnazjum?, podstawówce? No bo jak można nazwać inaczej odkładanie egzaminu na jak najpóźniejszy termin z przedmiotu na którym wykładowca zatrzymał się na etapie potopu szwedzkiego. Nie dość, że używa rzutnika to na dodatek mikrofon uważa za dzieło szatana. Jeden wykład wystarczył, aby olać przedmiot o nazwie podstawy turystyki. Zresztą to o czym mówił to ja na zakończenie podstawówki wiedziałem [nie którzy wiedzą dlaczego, i jakiego później zaszczytu dostąpiłem (i nie tylko ja)]. Cholera jasna, to ja miałem do poprawy 4 przedmioty w ciągu dwóch tygodni w "elYtarnym" LO1. I to nie jakieś PO czy inne dziwactwa tylko te maturalne. A te gimbusy muszą mieć egzamin co tydzień bo się nie nauczą... I tak się pewnie będą dwa dni przed egzaminem uczyć. A można było mieć miesiąc wolnego... pomarzyć zawsze można...
Na zakończenie taka anegdotka. Żegnając się z babcią powiedziała mi żebym nie ruszał wódki przed 20 rokiem życia hmmm... na piwo mi pozwala, ale wódki niet. Nawet mi dała 50 zł które i tak musiałem zaraz dać koczkodanowi (braciszkowi), bo pożyczył mi na nowe okulary (poprzednie przepadły do bram piekieł).
Copyright 2009 Wyjebane mam!. Powered by
Blogger.
Blogger Templates created by Deluxe Templates
Designed by grrliz
Blogger Templates created by Deluxe Templates
Designed by grrliz
7 komentarze:
Co do rozprawy o sesji, to studencki cyrk dla studenckich małp , więc jako niestudent mam wyjebane ;) szkoda tylko, że hajs który przeznaczyłbyś na wódę poszedł na okulary, ale czego spodziewałeś się po napieprzaniu nimi o ścianę?...nie wiem, ale chyba nie liczyłeś na to że po takim jebnięciu zainstaluje Ci się w nich podczerwień. Zatem moje kondolencje
A ja powiem, że mam wyjebane ^^
by Perec ^^
Sesja? Dopiero za tydzień, na razie mam wyjebane!
Dżony z LO
Wyjebane masz te nowe okulary
http://www.youtube.com/watch?v=iJfJbPj-51o n tym sie wzorowales?
Przewyjebany myszaku sesja sesja ale musisz miec wyjebane co bedzie to bedzie na wode idziemy razem:):) mam wyjebane gdzie i kiedy:) WILQQ
Nie, zdecydowanie nie. Po raz pierwszy widzę coś takiego. Moja ideologia wyjebanizmu jest kierowana do osób inteligentnych i na niczym nie jest wzorowana. A wszystko zaczęło się dużo wcześniej niż to coś zostało opublikowane (jeśli data z youtube jest adekwatna do czasu powstania "utworu").
Wilq ja mogę iść na wódkę w każdej chwili, tylko ja muszę mieć z KIMŚ pić. Jeśli poprawiłeś swoją formę to czemu nie. :)
Dziękuję za dostrzeżenie moich nowych wyjebaszczych oprawek. :)
Jutro czeka mnie ciekawa wyprawa w ciekawe miejsce(tajemnica), z czego oczywiście zdam relację.
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz